6.07.2019 r 10 lat hodowli Koni Jak Malowanych :)

     30 czerwca świętowaliśmy 10 lat naszej hodowli. Równo tego dnia przywiozłam La Grand E (Londonderry x Weltmeyer) z Niemiec zakładając, że pakunek w jej brzuchu będzie pierwszym urodzonym u mnie źrebięciem. Nie wiedziałam za wiele, a rzuciłam się od razu na głęboką wodę. Ona pokazała mi wszystko. Zawsze była wzorową matką, a ja miałam niebywałego farta, że na pierwszy ogień dostała rzetelną nauczycielkę, a nie trudną w rozrodzie klacz. Potem bywało różnie. Nie żałuję jednak żadnej z decyzji jakie podjęłam na mojej drodze jako hodowcy. Bywały dobre, gorsze, wesołe, smutne… Wszystkie one doprowadziły mnie jednak do punktu gdzie jestem dziś. I za to dziękuję życiu, że dzięki splotom różnych dziwnych wydarzeń stanęła wtedy przede mną właśnie ona: wielka i piękna kasztanka z sercem na dłoni. Dziś patrzę na nią i widzę jak wiele razem przeszłyśmy. Ile dawałyśmy sobie wzajemnie i jak wiele obie poświęcałyśmy. To niesamowite wiedzieć, że wciąż jesteśmy szczęśliwe w tym co robimy. I choć dalsze źrebięta od La Grande są pod znakiem zapytania to nie wyobrażam sobie stada bez niej. Może dlatego tak bardzo wierzę w jej córki, które wypełniają miejsca u jej boku. Niesamowitym jest także fakt, że po 10 latach i 9 urodzonych przez nią źrebiętach dopiero teraz pojawiła się wśród nich inna niż kara maść. Kasztanowata Quaris (Quaterback) ma nawet jedną skarpetkę na tej samej nodze co matka. Jest fenomenalna! Może to znak, że najprawdopodobniej ostatnie źrebię tej klaczy ma pozostać w stadzie jako jej kopia? Czas pokaże… Tymczasem dziś chcę podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do sukcesu hodowli: weterynarzom, fizjoterapeutom, kowalom, pracownikom, opiekunom, „teamowi porodowemu” i wspaniałym ludziom, którzy pewnie nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo pomogli ukierunkować się moim marzeniom: Mai Polikowskiej za stworzenie mojego „pojęcia o koniach”, rodzinie Roszkiewicz za wprowadzenie w świat Hanowerów, Państwu Siergiej za wzorce hodowlane, Tomkowi Buckiemu za pomoc w odnalezieniu La Grande i wielu innych rumaków, Jarkowi Podolakowi za dużą wiedzę na temat porodów i gotowość pomocy o każdej porze, czy Zbyszkowi Wiśniewskiemu za „zanudzanie” rodowodami przy każdej wizycie. Jednak największe podziękowania należą się mojemu mężowi. Mężczyźnie, bez którego pomocy nie udałoby mi się dotrzeć tu gdzie jestem. Zawsze wspierającemu, ale i sprowadzającemu na ziemie. A czego życzę hodowli? Napisałabym, że źrebiąt na wielkich czworobokach, klaczy z najlepszych linii, uznanych ogierów własnej hodowli… Ale czy na pewno? Chyba nie… Chciałabym by moje konie były szczęśliwe i tym samym obdarowywały swoich właścicieli, by klacze były zdrowe, a na ogiery jeszcze muszę trochę poczekać… Jednego jestem pewna: tak wiele z moich marzeń już się spełniło, że kolejne przyjdą same. Wystarczy, że wciąż będę miała u boku moją La Grande E, a hodowla będzie trwać, kontynuując dotychczasową myśl hodowlaną! Tak więc sto lat Koniejakmalowane! Sto lat La Grande E!!!

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.
Zamknij
pixel