No to idąc za ciosem od 18 do 20 znaleźliśmy się z Te Amo w Białogórze. Mimo, że zawody były organizowane tu po raz pierwszy, zjechała się całkiem pokaźna stawka koni. Sama oprawa była bardzo ładna. Puszysty śnieżek leżał w niemałych ilościach wokół stajni, a malownicze miejsce sprawiało, że miło rzucało się okiem tu i ówdzie. Jedynie rozprężalnia pozostawiał wiele do życzenia. Szerokość 10 m i bezpośrednie przyleganie do czworoboku bardzo dekoncentrowało wszystkie konie. Te Amo zupełnie nie mógł się odnaleźć. Jedynym sposobem na poprawne rozgrzanie mojej "karej maszynki" był wjazd na czworobok w trakcie przerw pomiędzy przejazdami. Oczywiście bardzo rzutowało to na wyniki, ale mimo tego pierwszego dnia udało nam się zrobić w niższej klasie 66,36 % a w wyższej 64,4 %. Oba konkursy wygraliśmy :) Drugi dzień był ciut gorszy, ponieważ lista startowa usytuowała nas w samym centrum zamieszania, na pękającej w szwach rozprężalni. Znaleźli się i tacy, którzy wydawali się z premedytacją utrudniać przejazd czworoboku, co dało nam 63,64%. Dziękujemy za życzliwość :] Za to bardzo cieszy mnie przejazd z wyższej klasy, gdzie Te Amo dał z siebie wszystko, wykazując się dużym posłuszeństwem oraz jezdnością. Został oceniony na 64,86% i znów uplasował Nas na pierwszej pozycji. Ostatecznie z zawodów z Białogóry wróciliśmy z dwoma pucharami: za 3 i 1 miejsce. Było też sporo nagród rzeczowych co zawsze poszerza uśmiech. W głowie jednak nie pozostaną te nagrody, a miłe wspomnienia o momencie utwierdzenia się w przekonaniu, że Te Amo jest niezwykłym koniem... Niestandardowo cicho podchodzącym do swojego, końskiego życia i z dużą cierpliwością czekającym na swój sukces - jakby był jego pewien...