Pierwszy dzień jesieni i przepiękny zachód słońca... Ziemia zmęczona ciągłą niepogodą zrobiła na przekór kalendarzowi pozwalając mi jednocześnie uchwycić parę dobrych momentów. Ostatnie promienie letniego słońca podkreśliły cudne refleksy na grzbietach moich koni. Połączone w jeden areał padoki, usłane wybujałą trawą dawały pole do popisu i dzikich galopad. Humory dopisywały wszystkim i jeśli ktoś się dobrze przypatrzył to co rusz dostrzegał małe rozbłyski. Mimo zmierzchu nie była to moja lampa błyskowa... to końskie oczy żarzyły sie iskrami radości z życia...