2019.05.02 Pierwszy spacer Samedi Jak Malowanej

2019.05.02 Pierwszy spacer Samedi Jak Malowanej

Dodaj do porównania
Zapytaj o produkt:

Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

E-mail:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Pytanie:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
Poleć ten produkt:

Jeżeli chcesz poinformować swojego znajomego o koniu, który Twoim zdaniem może go zainteresować, skorzystaj z poniższego formularza.

Do:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Możesz podać więcej adresów e-mail, rozdzielając je przecinkami
Podpis:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Treść:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
PEŁEN OPIS

     Samedi urodziła się o 20:30. Silna, duża i ogarnięta dość szybko stanęła na nogi. Odkąd tylko pojawiła się na świecie była niesamowicie otwarta na ludzi i chętnie podchodziła poznając kolejnych odwiedzających. Wszyscy bez wyjątku stwierdzili, że jest ambsolutną maskotką, którą chciało by się jedynie głaskać i całować. Do tego świetnie klarowała się nam pogoda. Dlatego już w pierwszej dobie zdecydowaliśmy się na spacer z maluchem. Bo niby po co trzymać ją dłużej w boksie? I tu również okazała się fantastycznym kompanem. Została zaimrintingowana w pierwszych godzinach swojego życia więc założenie na nią „torebki” (patentu z linki wiązanej na ósemkę krzyżującą się na kłębie i okalającą wokół szyję i zad) nie stanowiło najmniejszego problemu. Zaskoczyła mnie jednak mega delikatną odpowiedzią na naprężania linki z przodu lub tyłu. Reagowała wyśmienicie tak więc prowadzenie jej przy matce, przed nią lub za nią nie stanowiło żadnego problemu. Nawet nie zawahała się przy wyjściu ze stajni w światło dnia. Niezwykłe uczucie kiedy już tak małe stworzonko ufa Ci bezgranicznie i chętnie podąża we wskazanym kierunku.

     Gdy dotarliśmy na plac Die Fee niepewnie ruszyła przed siebie utrzymując swoje dziecko wciąż w stałej bliskości. A Samedi nadążała za nią każdym z 3 chodów. Mocnym stępem, „szybkimi nogami” w kłusie i spokojnym „galopikiem przez nóżkę”. Nie mogłam się napatrzeć na niesamowitą subtelność jej ruchów i lekkie tempo jakie sobie narzucała, jakby pół życia na placu już było za nią. Ani razu nie zawadziła o płot co często zdarza się średnio widzącym jeszcze źrebiętom. Była zbyt delikatna by go przetestować. No i to pa – ta – taj przy boku mamy w galopie. Niesamowite. Bez wyrywania, gubienia rytmu, plątaniny nóg. Po prostu radziła sobie wyśmienicie.

     Nie miałam najmniejszych problemów by złapać ją na koniec z powrotem do „torebki” i ruszyć ochoczo prowadząc matkę z tyłu, do stajni. Gdy wróciła do boksu najadła się solidnie i wyłożyła na świeżej słomie. Tymczasem ja obiecałam mojej 5 letniej córce, że będzie mogła ją pogłaskać. Nie było więc wyjścia gdy już źrebię wróciło do siebie. Oliwia nie odpuszczała nawet gdy mnie obleciało zwątpienie, spostrzegając że Samedi leży. Spojrzałam na Die Fee, która spokojna i opanowana nie zwracała na nas uwagi. Jej ufam bardzo więc ona pewnie mi także. Dobra – wchodzimy z moją głośną i szeleszczącą kurtką, córą. Nie wzbudziłyśmy, żadnych emocji. Poprosiłam Oliwkę by uklęknęła za źrebakiem tak by ewentualnie wstając jej nie uderzył. Tymczasem Samedi w ułamku sekundy, z pozycji na mostku położyła się na płasko kładąc mojej córce głowę na kolanach i pozwalając na głaskanie po całej głowie, uszach, chrapach i szyi. Tego się nie spodziewałam! Jak żyje nie spotkałam źrebięcia z takim charakterem, tak ufnego, spokojnego i przyjaznego. Ale jak się dłużej nad tym zastanawiam to w sumie nie może być inaczej jeśli ja ufam Die Fee, a ona mi. To ona uczy źrebię co można, a czego nie wolno. Tak więc to nie źrebakowi powinnam dziękować tylko jej. Za to, że jest tak wspaniała klaczą, matką i kompanką. Samedi to tylko ulepek jej najwspanialszych cech! Cudowna dziewczynka z rozgrzanym sercem czekającym na miłość tego wielkiego świata, który dziś poznała. Tak więc bez wahania, dzisiaj, w 3 rocznicę zakupu przez nas stajni w Pilchowie obiecałam jej, że to miejsce będzie najlepszym jakie mogła sobie wymarzyć. Będzie jej, będzie dla niej, będzie pełne miłości do koni i do niej na zawsze!

pixel