2019.05.01 Narodziny Samedi Jak Malowanej

2019.05.01 Narodziny Samedi Jak Malowanej

Dodaj do porównania
Zapytaj o produkt:

Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

E-mail:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Pytanie:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
Poleć ten produkt:

Jeżeli chcesz poinformować swojego znajomego o koniu, który Twoim zdaniem może go zainteresować, skorzystaj z poniższego formularza.

Do:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Możesz podać więcej adresów e-mail, rozdzielając je przecinkami
Podpis:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Treść:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
PEŁEN OPIS

     19 dzień po terminie porodu Die Fee (Diamond Hit x Sandro). Jednak tym razem, pierwszy raz w życiu, byłam pewna, że się oźrebi jeszcze dziś! Przez całe, mijające mozolnie tygodnie jej wymiona nie były większe niż cytryny. Zaczęłam już powątpiewać czy aby na pewno dobrze policzyłam termin. Jednak takie rzeczy nie mają miejsca w moim kalendarzu! Musiał być dobry. Utwierdziło mnie w przekonaniu odkrycie, że poprzednie źrebięta od Die Fee przyszły na świat 20 i 21 dni po terminie, tak więc nie pozostało mi nic tylko czekać.

     Dziś mleko zaczęło płynąć strumieniami, nogi i ogon całe poklejone lepką cieczą, klacz stała się niespokojna i coś ewidentnie przeszkadzało jej zjeść kolacje. Ale że Die Fee jedzeniem nie gardzi , musiała wylizać żłób i dopiero zająć się tym co zakłócało jej porządek wieczoru. Dotarłam do stajni, wywiązałam ogon i za chwilę na świecie pojawiła się duża, ramowa klacz o pięknym umaszczeniu, którego nikt się nie spodziewał.

     Mała dziewczynka otrzymała imię Samedi Jak Malowana czyli „sobota” z francuskiego (oraz nasz przydomek hodowlany). W związku z tym, że urodziła się w dzień wolny od pracy stwierdziłam, że najlepiej będzie kontynuować tradycję imion z dni tygodnia wśród potomków Die Fee (klaczka Dimanche z 2017r oznaczała „niedzielą”), a sobota pasowała idealnie do majówkowego chilloutu.

     Die Fee pomimo niewielkich problemów z odejściem łożyska, dała sobie radę doskonale i od razu wyśmienicie wcieliła się w rolę mamy. Niesamowitym było upewnienie się, że konie bardzo dobrze rozumieją, co się z nimi dzieje i jakie są efekty danych przeżyć. Przez cały okres przed porodem Die Fee nie mogła ustać w miejscu gdy zbliżałam się do ogona. Obracała się tak jakby chciała wraz ze mną pod niego zajrzeć. Pomyślałabym, że denerwuje się odczuwając bóle, ale chodziło o coś zupełnie innego. Za każdym razem cicho rżała, dokładnie tak jak rozmawiała później ze swoją córką. Wiedziała co zaraz się wydarzy, była świadoma, że niebawem przywita swoje dziecko. Nie mogła się go doczekać, była pewna, że jej pomogę, że przyspieszę ten wyczekiwany moment, że na pewno wyciągnę ją zaraz spod jej ogona. Był to bardzo wzruszający dla mnie moment i tym bardziej ze wszystkich sił chciałam spełnić jej marzenie stając na wysokości zadania.

     Samedi urodziła się niezwykle spokojna, opanowana i wykształcona. Zupełnie nie bała się dotyku, chętnie poznawała ludzi i ciekawsko podchodziła do nas z zapytaniem „co dalej robimy”. Niesamowicie opiekuńcza matka, była w siódmym niebie mając już swoje maleństwo przy boku, a ono zapewnione jej spokojem, odkrywało kolejne możliwości świata. To wszystko było dla mnie czymś niezwykłym, innym niż zazwyczaj. Nie było stresu, nerwów, ciśnienia… Wszystko było spokojne, wyluzowane, subtelne, delikatne, piękne… Skojarzyło mi się z sielankową sobotą w słonecznym ogrodzie własnego domu. Coś niesamowitego! Dlatego też sprawa była prosta: Samedi zostaje z nami! Niech sobota trwa wiecznie!!!

pixel