2019.04.28 Pierwszy spacer Dansitano Jak Malowanego

2019.04.28 Pierwszy spacer Dansitano Jak Malowanego

Dodaj do porównania
Zapytaj o produkt:

Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

E-mail:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Pytanie:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
Poleć ten produkt:

Jeżeli chcesz poinformować swojego znajomego o koniu, który Twoim zdaniem może go zainteresować, skorzystaj z poniższego formularza.

Do:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Możesz podać więcej adresów e-mail, rozdzielając je przecinkami
Podpis:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Treść:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
PEŁEN OPIS

     Dwa dni temu jadąc samochodem otrzymałam sms ze zdjęciem karego źrebaczka leżącego w słomie. Nie bardzo zrozumiałam podpis pod zdjęciem bo słownik iPhona miał własną inwencje twórczą. Wiadomość była od znajomej, która wraz z mężem prowadzi klinikę dla koni w Charzynie. Moja zazdrość sięgnęła zenitu. Urodził jej się kolejny maluch w hodowli, a mi nadal nic… Die Fee i Toccata po terminie i ani myślą o rodzeniu. San Sita co prawda stoi u nich bo wolałam ją tam zawieźć w związku z faktem, że jest niewielką pierwiastką, ale do jej terminu daleko. Nie pozostało mi nic poza pogratulowaniem Izie kolejnego ślicznego przychówku. Jeszcze raz zajrzałam w zdjęcie i odczytałam koślawy podpis, karcąc się sama za doszukiwanie napisu „San Sita” i karego kawałka matki w rogu zdjęcia. Ej! Ale to jest San Sita! Ciśnienie podskoczyło mi do miliona więc zaparkowałam i wysiadłam z auta wybierając numer do Izy. „Tak – to Twój! Ogierek z 4 skarpetkami. Śliczny, drobny ale bardzo równy”. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. San Sita miała termin na majówkę, a był dopiero 26.04. Jednak ani Iza ani San Sita nie były wstanie odpowiedzieć mi dlaczego tak bo obie nie spodziewały się tak szybko porodu. Okazało się, że klacz jak gdyby nigdy nic wyszła z rana na padok. Nie wiedząc co się z nią dzieje nawet nie zechciała się położyć. Stała patrząc w stronę stajni i zastanawiając się co właściwie się dzieje. Zaniepokoiło to Izę, która poszła po inne konie. Przyglądała się z daleka co właściwie tam się dzieje. W tym momencie San Sita się odwróciła pokazując, że nóżki źrebięcia są już na zewnątrz. Wszystko stało się jasne. Chwilę później na świecie był już maleńki ogierek o srebrnym odcieniu sierści. Wrócił do stajni w taczce eskortowany przez zaciekawioną klacz. Dopiero tam do San Sity zaczęło docierać co tak właściwie się wydarzyło. Szybko zrozumiała, że ten mały ulepek to jej najcenniejszy skarb, o którego trzeba zadbać. Cieszę się, że okazała się wspaniałą mamą chociaż zdecydowanie nie polubiła pokazywaniu swojego synka wszystkim końskim i ludzkim gapiom.

     Mały ogierek szybko znalazł się na nogach i zaprezentował swoje piękne umaszczenie w całej okazałości. Do tego okazał się bardzo poprawny i prosty stwarzając bardzo pozytywne wrażenie dla oka. Wszystko to zwieńczała piękna, maleńka główka i bystre, mądre oko. Chętnie, ciekawsko podchodził do ludzi i bezproblemowo dawał się złapać.

     Wybrałam się do kliniki dopiero 2 dni później ze względu na obchody roczku mojej młodszej córeczki. Gdy zobaczyłam malucha stwierdziłam, że lepiej udać się nie mógł. Był przepiękny! Wyszedł ochoczo na pierwszy spacerek i dziarsko zaprezentował parę kółek na wyższym biegu, próbując ogarnąć długie nóżki i ustalić jakim właściwie chodem chciałby iść. Oczywiście moim marzeniem od 10 lat hodowli było by kiedyś urodził mi się kary koń z 4 skarpetkami. No i jest! Kolejne marzenie spełnione dzięki temu co tworzę i robię codziennie. Idealnie wpasował się w moment gdyż tak jak zapowiadałam, od tego roku, wszystkie moje źrebięta dostaną nasz przydomek hodowlany do imienia. Tak więc przedstawiam oficjalnie cudownego Dansitano Jak Malowanego. Ja już jestem zakochana po uszy i czekam niecierpliwie jak już niebawem zabiorę go do domu wraz z jego doskonałą mamą!

 

Ps. Dziękuję bardzo Klinice dla koni w Charzynie prowadzonej przez Izę i Adama Chodorowskich za stworzenie doskonałej opieki okołoporodowej i miejsca dla San Sity. Jednocześnie poproszę by kolejnym razem dawać mi znać o narodzinach źrebaczka po wcześniejszym ustaleniu, że nie prowadzę auta bo dostałam konkretny mandat za złe parkowanie :P

pixel