2018.12.21 Rascaria już ponad miesiąc z nami

2018.12.21 Rascaria już ponad miesiąc z nami

Dodaj do porównania
Zapytaj o produkt:

Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

E-mail:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Pytanie:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
Poleć ten produkt:

Jeżeli chcesz poinformować swojego znajomego o koniu, który Twoim zdaniem może go zainteresować, skorzystaj z poniższego formularza.

Do:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Możesz podać więcej adresów e-mail, rozdzielając je przecinkami
Podpis:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Treść:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
PEŁEN OPIS

     W tym sezonie mamy rekordową liczbę ciąż bo spodziewamy się aż 6 źrebiąt. Czy zatem potrzebujemy więcej klaczy? Absolutnie nie! Jeśli jednak ktoś zapyta co robię w czasie wolnym to odpowiedź, że oglądam ogłoszenia o sprzedaży koni chyba nikogo nie zaskoczy. Ale nie tym razem! Historia Rascarii jest jeszcze bardziej przypadkowa! A więc w czasie wolnym postanowiłam „posprzątać” w telefonie. Zaczęłam od zamykania tony zakładek ze stronami internetowymi, które zostały otwarte po niewiele znaczących „podróżach po sieci”. Pośród zakładek był jeden z najpopularniejszych portali sprzedażowych na świecie wyświetlający informację, że żądany produkt już jest niedostępny. Zakładka do wywalenia! Czerwony krzyżyk mignął mi pod palcem, a tuż pod nim sugerowane przedmioty w zamian. Kciuk zastygł w powietrzu, a ja wytężyłam wzrok. Ale niesamowite – skąd portal wiedział, że lubię kare konie? Ej... a jak wpadł na to, że najbardziej z 4 skarpetami? Hej... i do tego w wersji żeńskiej? No muszę zobaczyć tego konia co to go technologia nowoczesna mi podpowiada... Kliknęłam i już wiedziałam, że Rascaria będzie moja!

     Parę dni później, do boksu w mojej stajni wszedł wielki koń o potężnej sile. Taranował wszystko co znalazło się na jego trasie. Nie zauważał człowieka, a jak już musiał, bo stanął mu na środku boksu, to od razu demonstrował wielkość swojego rozłupanego zadu. Potężny gabaryt oczywiście robił wrażenie, przy którym najtwardsi zawodnicy nabierali wątpliwości. Tak więc Rascaria, choć wzbudzała ogrom ciekawości, postała parę dni w boksie, a my zastanawialiśmy się co z tym fantem zrobić. Główkowaniu nie było końca: płoty nie wytrzymają, kto na pierwszy ogień ją wyprowadzi, który koń ma szanse przeżyć spotkanie z Rią. Te i wiele innych pytań wciąż szukało odpowiedzi, a klacz łypała na nas okiem z kąta boksu. Jednak jej spojrzenie nie było ciekawskie. Zdawało się wręcz być olewające... Ooo... Jak bardzo byliśmy w błędzie!

     Wtedy na mojej drodze stanął pewien człowiek, a że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny tak i teraz wystarczyło tylko odszyfrować poco los mi go przysłał. Minął miesiąc zanim zrozumiałam, że „dostałam go” w prezencie dla Rascarii. Wróciłam bowiem po spotkaniu z nim z inną głową, innym spojrzeniem, inną myślą. Pojawiło się pewne okno w mojej głowie, które wpuściło coś świeżego, innego, coś co po chwili wydało mi się tak naturalne, że zupełnie nie wiem czemu nie było to wcześniej rutyną.

     Podeszłam jeszcze raz do boksu Rascarii. Stała odwrócona tyłem, zerknęła na mnie lekko i uciekła wzrokiem w kąt, jeszcze bardziej chowając się za własnym zadem. Ona mnie nie olewała! Ona się mnie bała. Ba! Była przerażona! Gdy założyłam kantar i wyprowadziłam z boksu napięła każdy mięsień. Furkała i wyrywała do przodu. Nie dlatego, że miała mnie w tyłku tylko dlatego, że panicznie bała się o każdy swój krok. Na hali zlała się potem i zrobiła milion kilometrów. Nie dlatego, że była taka naładowana i demonstrowała siłę. Ona umierała ze strachu i chciała uciec od każdej rzeczy, która napotkała. Wszystko, łącznie z podłożem było dla niej obce. Ja byłam natomiast istotą, która nie uratuje jej od rychłej śmierci więc poco miała marnować na mnie ostatnie swoje chwile życia. Wróciłam z nią do boksu, ściągnęłam kantar i dostrzegłam „maleńkiego” konika wciśniętego głową w róg, przerażonego, zagubionego, porzuconego. Wydała mi się wtedy taka „wątła”...

     Rascaria kupę lat spędziła u swojego poprzedniego właściciela. Była tam Panią i gwiazdą gospodarstwa. Miała dobrze, bardzo końsko, mało „człowiekowo”. Nikt nic od niej nie chciał, ani dobrego ani złego nie robił, starszy Pan jej usługiwał, a ona rutynowo nauczyła się z nim żyć. I nagle z dnia na dzień straciła wszystko: dom, stado i „sługę”, a przede wszystkim pewność siebie i odwagę. Mimo gabarytów okazała się koniem o uległej mentalności potrzebującym wsparcia i przewodnictwa. A tymczasem została sama...

     3 dni później znów wróciłam do boksu Rii. Już wiedziałam co muszę zrobić, co dla niej stworzyć i po co. Nie były to wcale żelazne płoty i 2 stajennych więcej. To był wybór, wolność i brak przymusu. „Mamy czas dziewczynko, zaufajmy sobie wzajemnie a świat znów będzie piękniejszy!” i wyszłyśmy z boksu na luźnej lince...

     Dziś minęło trochę ponad miesiąc i Rascaria wchodzi za mną wszędzie. Wizyta kowala, podanie szczepionki, odrobaczenie przestało ją znacząco pobudzać. Ma ogromny szacunek do ludzi i radość z obcowania z końmi, których jak się okazało tez się bała. Pojawia się także coś co chyba powoli mogę nazwać zaufaniem do mnie i chęcią do wspólnej pracy. Niesamowita więź jaką oferuje ta klacz jest dla mnie niezwykle fascynująca...

     Tak więc przyszedł czas na zaspokojenie ciekawości. Dopiero teraz mogę puścić ją na plac i popatrzeć jaka jest piękna. Wspaniały mocny koń o szerokiej klacie, kłodzie i rozłupanym zadzie. Do tego szyja jak u ogiera, wygięta w piękny, mocny łuk. Do tego proporcjonalna głowa z szerokim czołem. Coś wspaniałego! Może nie jest w nowoczesnym, bardzo szlachetnym typie, ale jest doskonałą kandydatką na matkę, która ma wszystko czego potrzebuje dobry koń wierzchowy! A do tego ten ruch! Bardzo dynamiczny, zrównoważony, z niespotykanym często „zasięgiem” kończyn dającym ponad przecietną obszerność. Mocno pod górkę, z ogromem siły pchającej w zadzie. Po prostu polecam zobaczyć go na żywo! Tylko proszę zarezerwować sobie dużo czasu bo można oglądać godzinami!

     Rascaria skradła mi serce i rozum! Ciężko mi przestać o niej myśleć. Wciąż zastanawiam się co jeszcze mogę dla niej zrobić tak by ona chciała zrobić więcej też dla mnie. Jest tak niesamowitym koniem, że choć minął tylko miesiąc od jej przyjazdu już odcisnęła swoje kopyto w naszej hodowli tak mocno, że nie wiem jak bez niej funkcjonowaliśmy. Motywuje, buduje relacje, studzi zapędy, chłodzi emocje, rozgrzewa serca i daje tyle na ile zasługujemy. Jest najwspanialszym nauczycielem, kompanem i wyjątkowym ogniwem naszej stajni kupionym z podpowiedzi ebaya. Ot mądra ta dzisiejsza technologia!

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.
Zamknij
pixel