Przepięknie słoneczna pogoda mieni się lśniącymi refleksami na sierści moich klaczy jak najprawdziwszy skarb. Wyglądają wyśmienicie! Nie mogłam się oprzeć by nie uwiecznić tego cudnego momentu gdy cały świat oddycha już pełną soczystej zieleni piersią. Tym razem wybór modelki padł na Die Fee. Mojej nieprzeciętnej „Wróżki”, która w tym roku przeszła samą siebie. Po tym jak bezproblemowo przyjęła jeźdźca w wieku 10 lat, zaskoczyła nas swoimi predyspozycjami. Absolutna perełeczka dla najbardziej wymagających koneserów jeździectwa. Bardzo przyjemna, delikatna i chętna do współpracy. Choć nie pracuje wiele to z jazdy na jazdę prezentuje coraz większe zaangażowanie i równowagę. Po starej kontuzji nie ma śladu. Tak więc może uda się wystartować na niej jeszcze jakieś ujeżdżenie? Choć skrycie to bardzo na to liczę po moim powrocie z macierzyńskiego... Aktualnie klacz pracuje pod Asią – moją nieocenioną pomocą jeździecką i opiekunem całego stada. Świetnie się razem zgrały! Myślę więc, że tak cenny skarb jak Die Fee pod siodłem, udekorowana diamentowymi refleksami słońca była idealnym wyborem tej sesji :)