Die Fee (po Diamond Hit x Sandro) dołączyła do naszego stada na początku zeszłego roku. Została zaźrebiona Dancierem (po De Niro). Z kolei Dancing Girl jest z nami parę miesięcy. Przyjechała już źrebna Le Vivaldi (po Vivaldi). Obie mają termin porodu na przyszły tydzień. Absolutnie się jednak tym nie przejmują. Wylegują się tylko całymi dniami w ciepłym piasku, ale i chętnie przybiegają pełnym galopem, by zabrać je wieczorem do stajni, gdzie czeka kolacja. Obie są już mocno pękate, brzuchy powoli opadają, ale konkretnych oznak zbliżających się porodów brak. Nawet wymiona nie zaczęły magazynować mleczka dla przyszłego potomka. Nie wydaje mi się by miały dotrzymać terminów. Ciekawi mnie czy sprawdzi się stare porzekadło, że źrebak urodzony po terminie jest najczęściej ogierkiem. Do tej pory nie koniecznie mogłam potwierdzić słuszność tej tezy. Zobaczymy co tym razem przyniesie natura. Ona pisze czasem tak zaskakujące scenariusze, że niejednokrotnie stwierdzam, że znów dokonało się niemożliwe :) Tak więc i tym razem czekam... czekam... czekam...