2016.02.02 Narodziny Dragonfly

2016.02.02 Narodziny Dragonfly

Dodaj do porównania
Zapytaj o produkt:

Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

E-mail:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Pytanie:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
Poleć ten produkt:

Jeżeli chcesz poinformować swojego znajomego o koniu, który Twoim zdaniem może go zainteresować, skorzystaj z poniższego formularza.

Do:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Możesz podać więcej adresów e-mail, rozdzielając je przecinkami
Podpis:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Treść:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
PEŁEN OPIS

     5 wieczór po terminie porodu znów spędzałam w stajni. Wpatrywałam się godzinami w kamerkę zamontowaną nad boksem klaczy i wiedziałam, że działa „jak w zegarku”. 20.30 półtora godziny snu na leżąco, potem 3 kółka po boksie, napicie się wody w jednym końcu boksu, wypróżnienie w drugim, pół godziny przeżuwania siana i znów 1,5 godziny snu tym razem na stojąco... I tak do rana... Kolejna doba, powtórka schematu, źrebaka brak... Nic w jej stanie fizycznym nie zmieniło się przez ostatnie dni. Wymię było nabrane, twarde, ale nie zbyt duże bo to pierwiastka. Świeczek żadnych, sutki niewielkie. Zad i brzuch opadnięte jak u zarobaczonego konia po przejściach. Od dawna chodziła ospale, dużo odpoczywała, a w jej oczach widać było zmęczenie. Niby wszystko się zgadza, ale nic ewidentnie wskazującego, że to dziś nie zaistniało.

     Tak więc i tego 5 wieczora, widząc powtórkę codzienności, ze spokojem pojechałam do domu coś zjeść. O 2 w nocy zerwał mnie telefon od kolegi, który miał „jednym okiem” rzucać w stronę ekranu kamerki. Poinformował mnie, że leży i wzdycha. Nie bardzo wzbudziło to moje nadzieje na rozwiązanie ciąży bo przecież wiedziałam, że ona odpoczywa praktycznie całymi nocami. Utwierdziłam się w tym gdy dojechałam do stajni, a Starling mozolnie podniosła pełen siana pysk nad drzwi boksu i patrzyła się zdziwiona co ja tam robię o tej porze.

     Zupełnie nie wiem co mnie tchnęło, ale zamiast wrócić do domu poprosiłam kolegę o pożyczenie jakiegoś dobrego filmu i usiadłam do oglądania. Zbiegiem okoliczności film okazał się 3 godzinną produkcją na wysokim poziomie więc sprawdziwszy, że Starling ma rodzenie w nosie położyłam się spać dopiero o 5 nad ranem. Gdy po godzinie otworzyłam kontrolnie oko klacz leżała. Ale mi nowość... Za chwilę jednak zepsuta funkcja głosu kamery odezwała się dziwnym szumem co zmusiło mnie by jeszcze raz rzucić okiem w jej kierunku. Nogi Starling były wyprężone, a mocny oddech widać było nawet w małej rozdzielczości. Dobiegnięcie do jej boksu było sprintem mojego życia....

     Gdy stanęłam w drzwiach stajni klacz stała, a spod ogona wystawał jej charakterystyczny biały balonik wypełniony wodami. Jak tylko upewniła się, że wszyscy są już na stanowiskach położyła się i pozwoliła sobie pomóc. Źrebak już w tym momencie okazał się duży i długonogi. Chwilę to trwało zanim śliczna, kara istotka pojawiła się na świecie i złapała pierwszy oddech. Klaczka! Otrzymała imię Dragonfly oznaczające z angielskiego „ważkę”. Była taka piękna...

     Starling początkowo nie wiedziała co takiego się stało i dużo bardziej zainteresowało ją siano niż czarna perełka walcząca z opanowaniem szczudeł. Aż do chwili gdy po stajni nie rozniosło się cieniutkie rżenie. Wszystkie konie odpowiedziały jakby witając malucha. Uśmiechnęłam się pod nosem bo to właśnie jest dla mnie znak doskonale rozpoczętego kolejnego sezonu hodowlanego! Pierwszy potomek konia mojej hodowli przywitał się ze światem...

pixel