2015.12.31 Nowe domy 2015

2015.12.31 Nowe domy 2015

Dodaj do porównania
Zapytaj o produkt:

Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

E-mail:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Pytanie:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
Poleć ten produkt:

Jeżeli chcesz poinformować swojego znajomego o koniu, który Twoim zdaniem może go zainteresować, skorzystaj z poniższego formularza.

Do:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Możesz podać więcej adresów e-mail, rozdzielając je przecinkami
Podpis:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Treść:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
PEŁEN OPIS

     Tradycyjnie chciałam i tego roku dodać fotogalerię ze zdjęciami nadesłanymi przez osoby, które zakupiły ode mnie konie. Niestety tak jak cały 2015 tak i jego końcówka była niezwykle dynamiczna, a czas przelał się przez palce nie wiadomo kiedy. Dlatego też te kilka zdań dodaję już po imieninach Sylwestra. Może to i dobrze bo jedną nogą stoję już przed wyzwaniami jakie będę musiała podjąć w tym roku. Przede wszystkim spodziewam się aż 4 źrebiąt. Nieubłaganie zbliża się termin pierwszego porodu zaplanowanego na koniec stycznia. Będzie to z pewnością wyjątkowe źrebię choćby dlatego, że pierwsze od klaczy mojej hodowli. Ale ten czas zleciał... Kiedyś mówiłam: „Jeju... Aż 11 miesięcy trzeba czekać”. Odkąd sama jestem matką stwierdzam: „Serio? To już zaraz?”. Tak więc pewnie nie zauważę kiedy pojawią się kolejne maluchy od moich klaczek. Choć zawsze początkowo wzbudza to wiele niepokoju to wszystko zwieńcza ogromna radocha, której dostarczają maleńkie chrapki szukające po raz pierwszy wymienia, tudzież chwiejne kroczki wokół boksu, które wydają się niemożliwe na tak długich „szczudłach”. Zawsze czekam na te momenty z utęsknieniem...

     Miesiąc po terminie pierwszego porodu rozpocznie się też dla nas kolejny sezon inseminacji. Przyszli ojcowie wstępnie wybrani. W tym roku stawiam na reproduktorów najwyższej klasy. Zdecydowanie dominować będą ogiery sprawdzone, zasłużone i z dużym dorobkiem doskonałego potomstwa. Nie ukrywam, że liczę ogromnie na pozostawienie żeńskiego materiału z tych połączeń do dalszej hodowli. Jeśli wszystko ułoży się po naszej myśli mam nadzieję zakończyć rok informacją o 5 ciężarnych brzuszkach.

     W nowym roku po raz pierwszy mamy też stworzone plany dotyczące udziału w wystawach hodowlanych. Jeśli kalendarz ułoży się po naszej myśli „Koniejakmalowane” staną na płytach podczas 3 wystaw. 2 klacze dodatkowo zaprezentują się przed komisją związku Hanowerskiego celem uzyskania wpisu do ksiąg hodowlanych. Może uda mi się także wystartować wraz z Sarabi na jakichś zawodach ujeżdżeniowych?! W końcu będzie miała już 5 lat... Kiedy ta liczba pojawiła się na jej liczniku? Sama nie wiem...

     Moje plany na 2016 są odważne, a droga do osiągnięcia zamierzonych celi wcale nie łatwa. No ale czy w 2015 było inaczej? Wcale nie! Bardzo wiele jednak udało się zrobić! Starling sprawdziła się fantastycznie pod siodłem. Cudownie mi się z nią pracowało i niesamowicie zaskoczyła mnie swoją wrodzoną jezdnością od pierwszych dni z jeźdźcem na grzbiecie. W lutym do stada dołączyła Die Fee. Wniosła ogrom pozytywnej energii, a jej przyjacielskie nastawienie bardzo zespoliło moją „drużynę”. Już miesiąc później urodziła się Starlight, która w wieku 4 miesięcy uzyskała bardzo dobry wynik na wystawie źrebiąt w Sierakowie. Z kolei na „Księciunia” naszej stajni, synka Toccaty musieliśmy czekać prawie 3 tygodnie ponad termin. Wisienką na torcie roku 2015 stał się tytuł II viceczempionki klaczy szlachetnych dla Die Fee podczas wystawy hodowlanej w Barzkowicach. To był naprawdę dobry rok!

     Dobre informacje napływały także z innych stajni gdzie stacjonują „kiedyś moje” konie. Oczywiście nie posiadałam się z dumy gdy 4 letni Diverso wystartował w Mistrzostwach Młodych Koni w ujeżdżeniu! Helatio zachwycał mnie na wszystkich materiałach jakie otrzymałam z najdalszego zakątka Niemiec prezentując świetny poziom od pierwszych startów w zawodach. Do dziś nie mogę uwierzyć jak bardzo zmieniła się Czika, którą sprzedałam jako młodziutką klaczkę. Teraz jest już dojrzałą damą, którą jednak poznam na końcu świata przez najoryginalniejsze umalowanie pyska jakie znam. Fantastyczna Wiwien wciąż wskakuje na mój pulpit gdy przeglądam internet. Cudownie ogląda się ją w prawdziwej współpracy wraz z jej właścicielką, niezależnie od sprzętu lub jego braku na jej grzbiecie. Mały Solvero już dojrzewa do roli ogiera pod Berliniem, a Quaterimo w Warszawie. Obaj powoli rozpoczynają swoją przygodę z siodłem. Pod koniec roku udało mi się odbudować kontakt z właścicielką Devinette. Ta przepiękna klacz zaczarowała mnie na nowo. Fantastycznie radzi sobie z wysokimi elementami ujeżdżenia, prezentuje duże zgranie ze swoja właścicielką i powala urodą. Niezmiernie dziękuję wszystkim właścicielom, którzy wciąż piszą do mnie parę słów o swoich rumakach lub wysyłają ich zdjęcia. Radość z ich oglądania jest jednym z tych odczuć jakie lubię najbardziej w mojej pracy! Dziękuję, że wciąż dajecie mi tą możliwość by cieszyć się wraz z Wami z tych wszystkich cudownych kroków Waszych koni.

     Gdy już jesteśmy na etapie podziękowań, chciałabym być monotonna i jak co roku przesłać wyrazy wdzięczności wszystkim współpracownikom mojej hodowli. Wiem, że za rzadko o Was wspominam na stronie, podczas gdy Wy za kulisami napędzacie serce mojej stajni. Wiem też, że słowo „dziękuję” za mało znaczy by wyrazić to co mam na myśli. Chciałabym jednak byście wiedzieli, że jesteście niezastąpieni w tworzeniu wielu rozdziałów życia moich koni. Dziękuję, że niejednokrotnie jesteście przy mnie w niedogodnych porach i na „ostatnią chwilę”. Dziękuję, że zawsze mogę liczyć na wsparcie ze strony Kliniki dla koni w Charzynie i weterynarzy Adama oraz Izę Chodorowskich. Dziękuję kowalowi Zbyszkowi W., który mimo wszystko wciąż odbiera ode mnie telefon. Dziękuję Panu Władysławowi Ł. za cierpliwość w dostarczaniu najlepszej paszy na świecie oraz wiele cennych rad dotyczących hodowli koni. Dziękuję Jarkowi P. za umożliwienie mi tworzenia mojej codziennej, stajennej rzeczywistości. Dziękuję Tomkowi Buckiemu i Damianowi Karaśkiewiczowi za każdy kilometr „luksusowych” podróży moich koni. Dziękuję Mai P. i Ani W. za pomoc w sprowadzaniu Hanowerów z Niemiec. I choć nie mogę wymienić wszystkich, których bym chciała to jestem pewna, że oni wiedzą jak ważni są dla świata mojego i moich koni. Życzę im oraz wszystkim fanom strony i mojej hodowli by nadchodzący rok obfitował w sukcesy. Nie tylko te namacalne, ale także w te osiągane wewnątrz samych siebie. Żeby każdy z Was za rok mógł stwierdzić: jestem szczęśliwy bo potrafię cieszyć się swoim życiem, w którym pasja do koni łamie wszelkie schematy... Bo choć nieraz przytłacza nas jej ogrom lub pasmo niepowodzeń, to i tak prędzej czy później znów wtulamy ręce w końskie grzywy by czuć się szczęśliwym. Nauczmy się czerpać więcej radości z dzisiaj szarej rzeczywistości i doceńmy każde kopyto stawiane w kierunku wspólnego, lepszego jutra!

pixel