Bardzo chciałam pokazać Wam jak teraz wygląda Damasco. Jak pięknie rośnie, jak się zmienia, jak mężnieje... Zachęcona świetnym słońcem, któregoś popołudnia poszłam robić fotki. Weszłam na padok i długi czas nie mogłam się opędzić od upatrzonego przeze mnie „modela”. Damasco nie dawał mi oddalić się ani na metr. Jest bardzo zadziornym i kontaktowym młodzieńcem. Niezwykle pewny siebie i odważny. Aktualnie bardzo umacnia go w takim zachowaniu także jego matka. Gdy Damasco biega i dokucza wszystkim koniom wokół, zapraszając do zabawy, ta stoi spokojnie gryząc siano. Jednak gdy tylko ktoś krzywo spojrzy, a nie daj Boże spróbuje odgonić malucha, Toccata wkracza do akcji. Damasco schowany za mamą grzecznie czeka aż ta rozprawi się z jego „napastnikiem” po czym rozpoczyna zaczepianie od początku... Oj! Zdziwi się chłopak gdy mamy zabraknie u jego boku ;)
Gdy wreszcie udało mi się oddalić od Damasco na odpowiednia odległość złapałam za aparat. W tym samym momencie coś spłoszyło je przy bramce i rzuciły się do biegu na drugi koniec padoku. Gdy zatrzymały się przy lesie dotarło do mnie, że nawet nie nacisnęłam spustu i stoję jak wryta z rozdziawionymi ustami. Toccata zaprezentowała piękne 3 chody, a mały Damasco nadążał przy jej boku bezproblemowo w każdym z nich. Obszerny stęp, bardzo dynamiczny kłus ze świetnym wyjściem z łopatki i genialny galop z dużym zaangażowaniem zadu. Byłam tak zachwycona i jednocześnie zszokowana, że nie byłam w stanie zrobić żadnego zdjęcia. Maluch prezentował się dalej, a ja nie wierzyłam własnym oczom. Był świetny!
Danciano był idealnym wyborem do pokrycia Toccaty. Źrebię, które się urodziło wyszło dokładnie takie jak chciałam. Ogier ten uszlachetnił moją klacz i dodał lekkości wraz z elastycznością jej ruchom. Dodatkowo Damasco otrzymał łapiący za oko wygląd i sympatycznie zadziorny charakter. Jestem bardzo zadowolona z tego owocu mojej hodowli i uważam go za jednego z lepszych jakie urodziły się w mojej stajni.
Stałam na środku łąki wciąż nie mogąc się nacieszyć pięknem Damasco. Czarował mnie każdym ruchem coraz bardziej i bardziej... Gdy poczułam chłodny wiatr na plecach dopiero zdołałam zauważyć, że już zaszło cudne słońce, które wcześniej zachęciło mnie do robienia zdjęć. A właśnie! Miałam robić zdjęcia! A ja wciąż stoję z aparatem w dłoni... Cyknęłam kilka na koniec. Światło beznadziejne, ostrość słaba, jakość licha, ale pokazuje Damasco i to wystarczy! Urok tego młodzieńca sprawia, że nawet słabe fotki stają się dobrymi. Mam nadzieję, że ta cecha zostanie z Damasco na zawsze. Umiejętność podawania na tacy optymizmu to zaleta wielu koni, ale on ma dopiero 4 miesiące, a już zamienia pochmurne dni w radosne chwile pełne naturalnego piękna!