Starling to klacz, która od urodzenia została na mnie "skazana". Moje oczko w głowie, moja nadzieja, moje marzenia... Czy jest najlepsza? Nie! Jest moja! To jest to "coś", które znalazłam w niej gdy pierwszy raz ją zobaczyłam. Może przekazała jej to matka do, której też należy ogromna część mojego serducha? Nie wiem... Jest moja!
W tym roku postanowiłam ją pokryć. Źrebię po Dragon Hill urodzi się na koniec stycznia 2016r. Z zaźrebieniem nie było najmniejszego problemu, a wręcz zaskoczyło mnie jej zajście w ciąże z jednej dawki nasienia, w połowie lutego kiedy klacze jeszcze "śpią". Trochę przeraża mnie wizja czatowania w stajni w środku zimy, ale na milion procent emocje będą mnie grzać aż nadto.
Fotki w tej fotogalerii przedstawiają Starke w pół rocznej ciąży oraz z pierwszego miesiąca. Im zieleniej tym aktualniej :) Zmieniła się prawda? Przede wszystkim zrobiła się dojrzalsza. To zdecydowanie koń, który będzie dłuuugo dorastał. Jak całe jej rodzeństwo tak i ona jest bardzo duża, długonoga, szlachetna i szczupła. Dodatkowo usposobienie sprawia, że spala masę szybciej niż przybiera. Trzeba bardzo na nią uważać. Jedno przesilenie, jedna mucha za dużo na padoku, jeden stopień wyższa temperatura i mam wrażenie że 50 kg ulatuje jak pyłek...
Aktualnie Starling już prawie w ogóle nie pracuje pod siodłem. Mój cel został osiągnięty: przyjęła jeźdźca i nabrała podstaw. Pod siodłem pracowała może w sumie 2 miesiące... i były to moje 2 miesiące najwspanialszych odczuć jeździeckich na młodym koniu od wieeelu lat. Fantastycznie jest dać się nieść, poprostu jechać, nic nie musieć... Starling robiła wszystko sama, a ja starałam sie nie przeszkadzać... Zawsze uśmiecham się szyderczo do ludzi, którzy nieświadomi podchodzą i mówią: "Pani, jazda konna to musi być relaks - siedzisz i nic nie musisz robić. Jak auto bez dachu - tylko wiatr we włosach". Buhaha... bo ja właśnie zalewam się potem, zmieniam opatrunki na obtarciach i błagam męża o masaż zakwaszonych mięśni... Na Starling jest jednak inaczej. Czekam aż jakiś nieświadomy przechodzień mnie zaczepi, żebym wreszcie mogła uśmiechnąć się od ucha do ucha i powiedzieć: "Żeby Pan wiedział! Siedzę i co najwyżej rozbijam Cellulit w kłusie ćwiczebnym." ;P
Mimo, że Starling jest fantastycznym koniem do jazdy to ze mnie już nigdy nie będzie prawdziwego sportowca. Już nie mam wystarczającej ambicji, czasu ani możliwości. Za to zdecydowanie stawiam na hodowlę. Chciałabym mieć więcej koni takich jak ona. Na szczęście do stycznia już nie daleko...