2015.02.14 Wyczekany śnieg

2015.02.14 Wyczekany śnieg

Dodaj do porównania
Zapytaj o produkt:

Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

E-mail:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Pytanie:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
Poleć ten produkt:

Jeżeli chcesz poinformować swojego znajomego o koniu, który Twoim zdaniem może go zainteresować, skorzystaj z poniższego formularza.

Do:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Możesz podać więcej adresów e-mail, rozdzielając je przecinkami
Podpis:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Treść:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
PEŁEN OPIS

     Czekałam od dawna na możliwość wykonania jakiejś nowej fotogalerii z moimi brzuchatymi dziewczynami w rolach głównych. Wreszcie, dokładnie dwa tygodnie temu obudziły mnie słoneczne promienie, wypełniające od rana całą moją sypialnie. Zerwałam się na równe nogi, złapałam aparat i bez śniadania poleciałam na padoki za stajnią. Zastałam cztery piękne damy w genialnych humorach. Je także śnieg cieszył niesłychanie, a słoneczko podkręcało temperaturę zabawy. Grande i Sarabi zostały już oddzielone od reszty stada ze względu na wysoką ciążę i mozolność ruchów. Oglądając zdjęcia nikt mi jednak w to nie uwierzy, bo nawet Dunia (La Grande E), zmagająca się na co dzień z wieloma problemami (związanymi z kontuzją z młodości) zrywała się do galopu jak źrebak. Patrzenie jak bryka napawało mnie radochą i optymizmem. Tak wiele jej zawdzięczam... Właściwie cała moja hodowla leży u jej kopyt. To ona daje mi natchnienie i zawsze przywraca wiarę w trudnych momentach. To taki niepozorny koń. Niby po prostu stoi w stajni, a samą swoją obecnością tworzy cały jej klimat. Ona ukształtowała moje myśli, moją „najważniejszą” przeszłość, a teraz kreuje przyszłość. Jest cudowna!

     Sarabi do tej pory czuła się wyśmienicie. Teraz ewidentnie źrebak zaczyna dawać jej się we znaki. Nie wiem czy rozumie co się z nią dzieje. Klacz zaczęła dużo leżeć i często zastygać wpatrzona w swój brzuch. Ja z takim samym zapałem obserwuje jej boki i dostrzegam jak bardzo jej maleństwo szaleje. Napina skórę matki do granic możliwości, odciskając w niej różne części swojego ciałka. Przypomina mi się jak to było gdy sama byłam w ciąży. Zarówno wtedy jak i teraz mogę obserwować to „zjawisko” godzinami. A może Sarabi dobrze wie co się z nią dzieje i tak samo jak ja wpatruje się w swój brzuch nie mogąc się już doczekać swojego potomka?

     Toccata musiała zostać oddzielona od stada. Chodzi na sąsiednim wybiegu. Stała się zbyt zaborcza o swój brzuch. Akceptowała wszystkich towarzyszy, ale wyznaczała coraz szerszy okrąg wokół siebie jako swoją granicę dostępności. Przy najmniejszej sprzeczce stawiała wokół siebie mur i nie dopuszczała żadnych kompromisów. Tyczyło się to także mnie. Początkowo zaczęła demonstrować niezadowolenie z czyszczenia słabizn. Zrozumiałe... Konie przeważnie tego nie lubią. Potem nerwowo kręciła ogonem przy szczotkowaniu podbrzusza. Ostatecznie ze skulonymi uszami i drepcząc w miejscu odstraszała mnie gdy tylko chciałam minąć linię łopatek. Wtedy zrozumiałam, że nie robi tego wrednie. Ona taka nie jest! Po prostu boi się o brzuch, a jego dotyk sprawia jej dyskomfort. Ile razy mój ciężarny brzuch był dotykany przez mało mi znanych ludzi. Niby gratulowali, ale wydawało mi się to jakimś przekraczaniem granic mojej intymności. Taka sama jest Toccata. Nie zamierzałam jej przekonywać, żeby dawała się dotykać. Chciałam tylko by wiedziała, że ja nie zrobię jej krzywdy. Dużo czasu musiało upłynąć zanim któregoś dnia Toccata pozwoliła mi zapiąć sobie derkę pod brzuchem i między nogami podczas dużego mrozu. Czy wiedziała, że to dla niej dobre? Nie wiem... Od tej pory jednak jako jedyna mogę zrobić przy niej wszystko. Już głaszczę jej brzuch i wyczesują miękka szczotką. Zaufałyśmy sobie nawzajem!

     Roschana ma się wyśmienicie ale nie została ujęta w tej fotogalerii. Stworzę dla niej osobną za jakiś czas gdy wykonam więcej zdjęć. Muszę jedynie znaleźć szerszy obiektyw bo w ten się nie zmieściła :)

     Z czego jednak wynika fakt, że zdjęcia wykonałam 2 tygodnie temu a dopiero teraz trafiają na stronę? A no jak zwykle dlatego, że miałam mnóstwo pracy w ostatnim czasie. Przede wszystkim zaczęłam pracę ze Starling. Poniższe zdjęcia są ostatnimi z jej dziecięcych zabaw. Tego samego dnia wyjechała do pobliskiej stajni z halą gdzie rozpoczęłyśmy współpracę na „doroślejszych” zasadach. Fajnie było na nią popatrzeć w beztroskich brykach i trochę żal, że tak szybko każemy koniom dorastać. Starling staje jednak na wysokości zadania i dobrze odnajduje się w nowej rzeczywistości. Więcej o tym w jednej z kolejnych fotogalerii.

     Drugim z powodów tak bardzo ograniczonego czasu był mój wyjazd do Niemiec na pokazy ogierów reproduktorów. Wróciłam z ogromem wiedzy, tonami przemyśleń, milionem pomysłów oraz... nowym koniem :) Ale o tym także napiszę następnym razem. Tak więc zapraszam do szybciutkiego obejrzenia zdjęć, bym mogła niebawem wstawiać kolejne fotogalerie, bo jak sami widzicie – dzieje się baaardzo dużo! 

 

pixel