2013.04.30 Za bramami łąk

2013.04.30 Za bramami łąk

Dodaj do porównania
Zapytaj o produkt:

Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe.

E-mail:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Pytanie:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
Poleć ten produkt:

Jeżeli chcesz poinformować swojego znajomego o koniu, który Twoim zdaniem może go zainteresować, skorzystaj z poniższego formularza.

Do:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Możesz podać więcej adresów e-mail, rozdzielając je przecinkami
Podpis:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
Treść:
To pole jest wymagane do złożenia zamówienia.
pola oznaczone - To pole jest wymagane do złożenia zamówienia. - są wymagane
PEŁEN OPIS

     Kwiecień, plecień co przeplatał: trochę zimy, trochę lata... Raz deszcz, chmury i wiatr, drugiego dnia skwar, krótki rękawek i okulary przeciwsłoneczne. Stosunek ilości dni ciepłych do chłodniejszych coraz wyraźniej jednak się zwiększa, co ostatecznie otworzyło bramy na rozległe łąki za stajnią. Całe stado, na czele z tygodniowym Quaterimo ruszyło przed siebie. Aż miło było popatrzeć na ich sierść ze słonecznymi refleksami i błyszczące, bystre oczy. Rozdęte chrapy łapiące w biegu chałsty powietrza sugerowały, że konie jak znarkotyzowane delektowały się każdym oddechem. Kopyta miękko „czesały” zieloną trawę, a bystre uszy przysłuchiwały się uważnie każdemu z dźwięków nadchodzącego lata. Były szczęśliwe... Tak miło mi było na nie patrzeć wreszcie na zielonym tle!

     Maluch z Roschaną zostały wyśmienicie przywitane w stadzie. Jedynie Starling nie mogła pojąć czemu coś tak małego, zabrało całą uwagę, która do tej pory skupiała się w większości na niej. Chodziła za Maluchem krok w krok bacznie obserwując każdy jego ruch. Była tak zadziwiona, że gdy Quaterimo odważył się na powąchanie jej, wdzięczącej się wokół niego cały dzień, zaczęła szczękać zębami niemalże się przed nim kłaniając. Kompletnie nie rozumie co tak małego mogło zaburzyć równowagę stada na tyle, że wszyscy bezsprzecznie go szanują, respektują i osłaniają. Pozostawiłam ją z tym dylematem mając nadzieję, że w końcu zrozumie...

     Któregoś dnia udało mi się także przyłapać stadko na kąpielach w małym, płytkim stawie na łączeniu dwóch łąk. Wiedziałam, że do niego zaglądają bo ubłocone nogi bezsprzecznie na to wskazywały. Nie sądziłam jednak, że zgłębiają je tak „dogłębnie”. Bez zastanowienia, w zabawie wbiegały w wodę z wielkim pluskiem, starsze klacze kąpały się na płyciznach, a co bardziej rozleniwione wyjadały pływającą, wybujałą trawę podaną jak na tacy z tafli jeziorka. Nawet Quaterimo dumnie kroczył za mamą ochlapując ją co i rusz podczas „rozkopywania” mułu z brzegów. Fantastycznej zabawie nie było końca. Gdy w końcu gwizdem zawołałam je na kolację, wszystkie podniosły głowy z niedowierzaniem. „Ale, że już?” Grande długo nie trzeba było prosić – ruszyła w moim kierunku bo nic innego tak się nie liczy jak syta kolacja. Stado nie miało wyjścia: wszystkie, z Quaterimo na czela przygalopowały za szefową...   

 

pixel