Pierwsza, naprawdę cieplutka niedziela tego roku. Na padoku dzień jak każdy inny: połowa przeżuwa mozolnie siano wygrzewając grzbiety w promieniach słońca, a druga połowa – ta młodsza, w radosnych zabawach przemierza łąkę wzdłuż i wszerz. Na czele gromadki młodziaków galopuje Starling. Nie pozwala się wyprzedzić, złości się gdy ktoś galopuje obok. Nadaje kierunek i ustala co w danej chwili grupa ma robić. Gdy jest czas zabawy to uporczywym podszczypywaniem obdarzy wszystkich leniwych. Chwilę później przychodzi odpowiedni moment na wypas. Biada tym kto zakłóci jej spokój przyspieszając tempa. Starling bez przerwy nadzoruje i ustanawia zasady w swoim młodzieżowym stadku, choć jest prawie najmłodsza. Dziś kończy dopiero rok. W jednej kwestii nie zmieniło się nic od dnia jej urodzin. Nadal codziennie czaruje mnie swym urokiem. Obezwładnia otwartością i przyjaznym nastawieniem. Onieśmiela przepięknym wyglądem i ekspresyjnym ruchem. Jako część jej stada, gdyby nie fakt, że reprezentuję inny gatunek – pewnie też podążałabym za nią krok w krok. Jest w niej coś magicznego co sprawia, że hipnotyzuje pierwszym spojrzeniem i przyciąga coraz bliżej siebie. Mimo że dziś kończy pierwszy rok życia, jest naprawdę wyjątkowa! 100 lat moja Księżniczko :)