Tydzień temu wychodząc z domu pierwszy raz tego roku stwierdziłam, że za ciepło się ubrałam. W stajni dostałam jasny przekaz, że konie też już na to wpadły. Włosy sypały się z nich kilogramami jakby też uznały, że czas ściągnąć zimowe kożuszki. Gdy chwilę pomachałam szczotką moim oczom ukazała się piękne, krótka i błyszcząca sierść. Już tak bardzo stęsniłam się za jej widokiem... Nie mogłam więc odpuścić okazji do „pooglądania” moich koni przez obiektyw aparatu. Pełna optymizmu obserwowałam niekończące się zaczepki Starling do zabawy. Młodszych trzeba szarpać za kantary, podgryraz po nogach, biegać wokół. Do starszych z szacunkiem – iskać sierść i skubać grzywę.
Grande wylegiwała się, powoli przeżuwając sianko na uboczu. Tarzając się chciała chłonąć wszystkie promienie słońca naraz, a ziewaniem pokazywała światu, że czuje się jak na wczasach. Roschana za to na urlop nigdy sobie nie pozwala. Wieloletnie doświadczenie jako matka nakazuje jej ciągłą opiekę nad młodszym pokoleniem. Dominując w stadzie, stara się być wszędzie naraz i wciąż ustalać kto z kim aktualnie może się bawić, jeść, a nawet stać. Jej zachowanie jest tym ciekawsze, że brzuchem wydaje się już szorować po ziemi. Jest baaardzo gruba! Źrebak zdecydowanie pcha się już na świat. Jego dotychczasowe miejsce jest już za małe, co stanowczo demonstruje notorycznymi kopniakami. Rozepchnął je do granic możliwości. Brzuch Roschany sięgnął stawów skokowych. Mam wrażenie, że zaraz pęknie, a ona sama, czując powołanie zdaje się tego nie zauważać. Misja zadbania o młodzież w stadzie jest tak silna, że gdyby mogła to „adoptowałaby” je wszystkie.
Splash także poczuła wiosnę. Bardzo się poprawiła w ostatnim czasie. Świetnie się z nią pracuje i bardzo wygodnie jeździ. Z pełnym optymizmem zaczęłam przeglądać kalendarze zawodów bo znaleźć coś odpowiedniego dla jej poziomu. Znalazłam - będzie gotowa!
Wydawało mi się, że czuję ciepły piasek, słyszę śpiew ptaków w akompaniamencie rżenia źrebaków, widzę Splash w szrankach czworoboku... eh... Wszystko jednak prysnęło gdy wyjrzałam dziś rano za okno. Śnieg? Deszcz? Mróz? Aż musiałam spojrzeć w kalendarz. Niestety wciąż pokazywał zimę...