Sarabi – 2011 – kasztanka od Dancing Dream i Sancisco – Sandro Hit – Sandro Song – Sandro
Starling – 2012 – kara od La Grande E i San Amour – Sandro Hit – Sandro Song – Sandro
Choć są od różnych matek bardzo się polubiły. Gdy tylko Grande pozwoliła Sarabi wymknąć się spod jej bacznego oka, mała natychmiast znalazła sobie przyjaciółkę w „ćwierć – siostrze”. Sarabi natomiast, zawsze chętna do wszelkich zabaw i bryków bez zastanowienia przyjęła jej propozycję wspólnego poznawania świata. Już po kilku godzinach iskały się wzajemnie, nadstawiając szyje, grzbiety i zadki. Od tej pory codziennie śmigają razem wokół zdającej się nic nie zauważać, Grande. Urządzają wyścigi wzdłuż ogrodzeń. W zapasach targają się za kantary i próbują podgryzać sobie wzajemnie przednie nogi. Czasem mam wrażenie, że grają także w „ziemia parzy”. Wydają się nie dotykać gruntu skacząc i brykając niczym petardy w powietrze...
Co tych, małych jeszcze, rozrabiak wyrośnie? Ciężko powiedzieć... Na pewno różnią się pokrojem. Sarabi jest drobniejsza, sucha i szlachetniejsza. Starling ma za to ładniejszą głowę i mocniejszą budowę. Pierwsza z nich jest pięknie malowana co zawsze było moim marzeniem, ale odkąd mam i tę drugą stwierdzam, że brak malowań jest równie piękny :) Sarabi jest dużo bardziej dynamiczna, impulsywna i wiecznie czuwająca na nową okazję do zabawy. Starling za to miewa napady hiperenergi i wtedy rozsadza padok. Chwilę później jednak leży plackiem na pisku rozgrzewając „spracowane” mięśnie.
Ale jednak coś musi je łączyć skoro obie są z linii „Sandro”? Hymn... Może bardzo dobry ruch występujący w obu przypadkach? Może duża chęć do współpracy z człowiekiem, chłonność wiedzy? A może upór? Tak!!! Opór na bank! Ale nie taki złośliwy. Nie agresywny. Nie buntowniczy. Taki upór który spowodowany jest świadomością własnej wartości. Chęcią demonstracji własnych atutów. Pokazaniem światu, że nie ma rzeczy niewykonalnych. Każdy cel postawiony przed nimi „łykają” w try miga. Każdą możliwość do wykonania poprawnie zadania w celu zostania pochwalonym wykorzystują tak szybko, że nie nadążam z dobieraniem cukierków. Każdy dzień traktują jak nowe wyzwanie, wychodząc mu naprzeciw odważnym i pewnym krokiem. Oby przez życie szły tak dalej. Na razie we dwie – pewnie przez najbliższe 2 lata. Potem zobaczymy...
Jedno jest pewne jeśli chodzi o podobieństwo „Sandro – potomkiń”: obie są przepiękne i tak już zostanie!!!